Przyjemności
Autor: Maj , środa, 24 października 2012 17:22
Bywają poranki wyjątkowo kiepskie. Takie, w które wychodzi się z domu, a sprzed nosa uciekają dwa tramwaje, trzeci się spóźnia, autobus się psuje, a samochód przejeżdżający przez skrzyżowanie nagle staje na torach tramwajowych i nie ma siły, żeby go ruszyć. Kolejka tramwajów rośnie i kiedy widzisz jak w godzinę nie możesz dostać się tam, gdzie dojazd zajmuje 25 minut, to szlag Cię trafia. Oczywiście szlag wprost proporcjonalny do ilości środków transportu, z których trzeba było skorzystać.
Wpadłam w taki kataklizm dziś rano, wpadł w niego również mój kolega z grupy. Kiedy udało nam się dotoczyć autobusem pod odpowiedni szpital, kiedy już przeszliśmy dwie ulice, żeby do niego dojść, zobaczyliśmy jak spod szpitala odjeżdża tramwaj. Nasz zatrzymany przez samochód na skrzyżowaniu tramwaj.
-To chyba nasza dwudziestka szóstka.- stwierdził odkrywczo kolega.
-Nie, tamta była starsza, taka kanciasta bardziej.
-Nie, na pewno nasza. Ja pamiętam. Kiedy czekam rano na tramwaj i podjeżdża mi taki ładny, nowy to to jest pierwsza przyjemność w ciągu dnia. Czasem ostatnia.
Chociaż gość jest dziwny i muszę przywyknąć do znoszenia go w środowe poranki, to jednak ostatni tekst dał mi trochę do myślenia. Kurczę, ciągle są ludzie, którzy cieszą się ładniejszym tramwajem.
I ma to sens, kiedy okazuje się, że zator komunikacyjny jest tylko początkiem kolejnych kataklizmów, bo dzięki pesie prowadzonej przez pana Jędrzeja możemy stawić im czoła z lepszym nastrojem.