Bangladesz in my life
Autor: Maj , czwartek, 14 kwietnia 2011 21:19
Jadę autobusem, busem właściwie. Pojazd klekoce. Czterech pasażerów, prócz mnie, jedziemy. Brudne szyby, zatęchłe siedzenia. Za oknem migają latarnie, rozświetlając ciemność. Jest pomarańczowo i czarno. Nawet tak nostalgicznie się zrobiło.. Klekocemy dalej.
Kierowca włączył grajmaszynę.
Heeej tam, zza czarnej wody, wsiada na koń kooozak młody...
Kurwa, myślę. Dlaczego to tak wygląda. Jak w jakimś hollywoodzkim filmie. Polskie odzwierciedlenie filmowych, hinduskich taksówek.
Hej! Hej! Hej, sokoły!
Myślę, nie jest dobrze, Maj. Zupełnie nie jest dobrze. I opieram się o brudną szybę. Sczeźnij w piekle, panie kierowco.
Słucham sobie Dust in the wind i myślę, że kijowo jest nie być w stanie dosięgnąć swoich marzeń.
Ale się zrobiło nastrojowo.
Skillet - Those nights