Numer serii na zgrzewie opakowania

Autor: Maj , czwartek, 27 października 2011 23:05

Protesty Wołominiaków trwają. PiSowski burmistrz zechciał sobie strzelić mały pomniczek zimnego Lecha w samym centrum miasta i jakoś zapomniał poinformować o tym mieszkańców i radnych :D. W jakim kraju ja żyję xD?
Parę dni temu Palikot zniszczył zabytkowe koszary I pułku Szwoleżerów. Też grubo. Ale dziś o figurynkach w Wołominie. Cytując (o, zgrozo!) Onet.pl:

"Związany z PiS radny Ryszard Walczak zapowiada: mamy formę, z której możemy odlewać kolejne popiersia i rozpowszechniać je po całej Polsce."


A: Będą rozsyłać pocztą xD.
B: Oby nie samolotami...


Badum-tsssh! 


EDIT: Tak, Piotrze, właśnie tego mi brakowało :D.

Biedackie rozkminy vol.1 Kukurydza

Autor: Maj , niedziela, 23 października 2011 20:59

W poszukiwaniu mądrej acz przydatnej i życiowej porady w kwestiach żywieniowych udałam się na nasze ulubione anonimowe forum. Board /kuchnia/ oświecił mnie i już wiem jak mam przeżyć za 10 zł do końca miesiąca. Ponadto mój faworyt na dziś:

A1: Da rade przezyc miesiac na samych gotowanych kukurydzach? Zalozmy ze jadlbym 2-3 dziennie.
A2: Dlaczego tak? 
A1: Bo mnie już nie stać na inne jedzenie a 5 kukurydz kosztuje 4 zl w promocji ;_;
 

For catholics only

Autor: Maj , wtorek, 18 października 2011 11:04

-O, co czytasz? O czym to jest?
- No wiesz, to jest książka o poszukiwaniu siebie w świecie. O samotności wśród ludzi, o miłości w Paryżu. O indywidualnej filozofii i światopoglądzie okupionym milionem książek, starych płyt i przemyśleń na zadymionych popijawach wśród podobnych sobie ludzi. Takich artystów, członków paryskiej BOHEMY. Słuchają jazzu, blues'a i klasycznych koncertów pijąc argentyńską wódkę, mate i paląc za dużo. Pieprząc się w przerwach, znikając i powracając. To jest książka o tym, że najprawdopodobniej nigdy nie zdążymy nauczyć się jak dojść do Nieba. Jest piękna, bo porusza sprawy, o których codziennie myślimy i boimy się uznać wnioski, do których doszliśmy. Zresztą, każdy z nas może zinterpretować ją na swój sposób, to otwarta, eksperymentalna powieść. Jest napisana stylem, który daje mi mentalny orgazm ilekroć ją otworzę.

No, niestety. Tego nie mogłam powiedzieć.
-To jest książka o ludziach, którzy są takimi... no... trochę filozofami, ale to złe słowo. Szukają siebie i trochę dużo piją i palą. To jest też książka o bardzo dziwnej miłości.

Tak kompletny brak zainteresowania dla ponadczasowego klasyka, w oczach dziewczynki, która lubi "odpłynąć w inny świat, bo fantastyka jest fajnaaaa" i pomodlić się na różańcu w wolnych chwilach. Zrozumiała jedynie trzy słowa i spójnik między nimi.
Nie mogę się doczekać aż zapyta o czym są "Zapiski starego świntucha".

Grander

Autor: Maj , poniedziałek, 10 października 2011 17:59

A: Przecież Ty uważasz, że jesteś lepszy od innych ludzi.
B: Nie, no skąd..
A: Ale właśnie tak, uważasz, że jesteś taki "oooo czytam książki i taki jestem mądry".
B: .......


B: ...ale chyba Ci to nie przeszkadza, co :D?

W którymś momencie na świecie zabraknie miejsca na sumę wielkich ego moich przyjaciół.
I wtedy nadejdzie APOKALIPSA.

She's a maniac!

Autor: Maj , czwartek, 6 października 2011 15:19

Na początek KLIK coby dramatyzm zbudować..

Just a small town girl in a university's hall light
Looking for the fight of her life!
In the real time world no one sees her at all
They all say she's crazy


Moja słodka koleżanka z grupy.
Przyjechałam-z-małego-miasteczka-o-przepraszam-mogę-tutaj-usiąść?-ja-też-nie-lubię-imprez...Mam stypendium Batorego. Dlaczego ten wzór jest tutaj? Ja nie rozumiem... Może pójdziemy razem do biblioteki? Też tęsknisz za mamą?
Och, jaka ona słodka. Jak cukierek. I jaka niewinna. Wygląda jakby ambicja trzymała ją za czubek nosa i przyniosła do Bydgoszczy niczym na skrzydłach.
Już ją widzę jak zakuwa do matury, kiedy jej kumple ze szkoły idą się naebać na weekend. A ona.. tak idealna i najlepsza w całym, jednym liceum ogólnokształcącym w Czyżówkowie. I pani od biologii z dumą mówiąca "Ona pójdzie na farmację!".
Lubię ją, chociaż wstyd mi tak za nią biegać, kiedy po każdych zajęciach leci za prowadzącymi, żeby zadać parę klasycznych wazeliniarskich pytań.

Potrzebuję odrobiny szyderstwa w swoim otoczeniu, bo zacznę rzygać lukrem.

Livin' on the edge

Autor: Maj , wtorek, 4 października 2011 16:58

To uczucie, kiedy musisz wybierać pomiędzy swoimi ideałami a przeżyciem. Kiedy stoisz w supermarkecie i zastanawiasz się czy kupić jajka trójki i mieć jeszcze na papier toaletowy czy wziąć takie ze ściółkowego..

To uczucie, kiedy zaczynasz doceniać nieznane wcześniej wartości. Moment, w którym wolisz wydać pieniądze na trzy Carlsbergi, a w środę dzwonisz do matki, żeby kupiła DUŻO mięsa na weekend.

To uczucie, kiedy zdobywasz doświadczenie. I już wiesz, że mopa można kupić na rynku naprzeciwko domu i kosztuje 5,70. Pięć siedemdziesiąt.