Jeśli chcesz zobaczyć

Autor: Maj , niedziela, 15 stycznia 2012 08:41

W Paryżu spędziliśmy pełne 5 dni i jakieś okruszki. Nie mogę nazwać pełnym dnia 1 stycznia, kiedy trzeba było zwlec się z łóżka, ubrać mnie i prawie zanieść na samolot. W trakcie naszego pobytu zobaczyliśmy piękne miejsca, szczupłych Francuzów, wkurzających Hansów, miniaturki Wieży Eiffla (dosłownie i w przenośni) oraz śmierć Lisa. I serio, mimo wszelkich dziwnych i niekoniecznie łatwych momentów tego wyjazdu- to był najlepszy Sylwester w moim życiu.
Wszystko zaczęło się od zachwytu kulturą jedzenia, być może dlatego, że jestem małym kulinarnym świrem. O wszystkim co związane z francuskim jedzeniem będę pisała w kolejnej notce.



Zachwyt miastem przyszedł nieco później, kiedy już zdecydowaliśmy się na wyjście z okolicy Dworca Północnego i Wschodniego. Cały pierwszy wieczór spędziliśmy na końcowym odcinku Rue Lafayette. Tę bardziej urokliwą część miasta zobaczyłam kiedy wybraliśmy się na pierwszy spacer w kierunku Sekwany. Codziennie wybieraliśmy się na tę samą przechadzkę w różnych wariantach: mijaliśmy bulwar St Denis i kierowaliśmy się w okolicę Notre Dame. Bardzo polubiłam tę trasę, szczególnie wspomniany bulwar, na którym podobnie jak w dzielnicy Łacińskiej, można było w okazyjnych cenach nabyć na ulicznych stoiskach księgarni przecenione książki kucharskie, wielkie, pięknie wydane albumy artystyczne oraz przewodniki. Jako mali książkofile natychmiast zaopatrzaliśmy się w takich miejscach, zwłaszcza ja, bo w końcu nie mówię ani słowa po francusku (mój legendarny kontakt z Francuzką wyglądał mniej więcej tak: Creme brulee? OUI!).

Drugiego dnia, kiedy już okazało się, że da się ze mną biegać po mieście, wybraliśmy się do ścisłego centrum. I tu moje mało błyskotliwe spostrzeżenie: gdyby w Warszawie ludzie chodzili po ulicach tak jak w Paryżu, to kierowcy montowaliby na maskach maszynki do mielenia mięsa. Żeby centrum stało się chociaż odrobinę przejezdne, ruchem muszą kierować policjanci z gwizdkami. Kiedy stajesz na czerwonym ludzie patrzą na Ciebie z politowaniem i sami pchają się na jezdnię szerokości, bagatela, Marszałkowskiej, z dziećmi, kociętami czy porcelaną pod pachą, bo przecież są niezniszczalni.



To właśnie w centrum Paryża poległ Lisu. Była to moja ulubiona (pierwsza którą kupiłam) płócienna broszka z malowanym ręcznie zwierzakiem przypominającym lisa, którą dałam w prezencie Michałowi. Michał gubił lisa dwukrotnie, niestety ze skutkiem śmiertelnym. Lisu, jako podróżnik, przyjechał pociągiem z Łeby, wyjechał do Bydgoszczy, wrócił pociągiem do Warszawy i przyleciał samolotem do Paryża. Zginął zadeptany przez tłum turistasów, lub, być może uciekł i teraz grzeje się na karaibskiej plaży z  drinkiem z palemką w płóciennej łapce. Oby pamiętał o destrukcyjnym wpływie słońca...

Na zwiedzenie Luwru przeznaczyliśmy właściwie cały dzień trzeci. Niestety nie sprawdziliśmy dokładnie które sale są zamknięte i obiegliśmy jak dzicy wszystkie piętra tylko po to, żeby napatrzeć się do mdłości na XVIII i XIX-wieczne malarstwo francuskie (serio, nie polecam) i nie zobaczyć Vermeera. Zasadniczo spotkaliśmy tam kilka typów zwiedzających:

1. Ludzie bez Internetu
No bo jak inaczej wyjaśnić, że musieli sfotografować KAŻDY obraz czy rzeźbę? W czasach, w których bardzo dobre, profesjonalne zdjęcia dzieł sztuki można wygooglować w ułamku sekundy, nadal istnieje tłum ludzi, którzy robią gównofotki i idą dalej bez oglądania tego, co właśnie sfotografowali.

2. Ludzie z iPadami
Odmiana ludzi z punktu 1, którzy do fotografowania używają iPadów. Tak, idziesz sobie, podnosisz głowę wyżej, żeby obejrzeć obraz znad ramienia człowieka przed Tobą i nagle umierasz na zawał, bo ten gość staje jak wryty i wystrzela w górę machinę wielkości książki formatu A4, oprawnej w skórę z tura, kurwa.

3. Prezenterzy i macacze
Turyści, którzy chcą wykazać się większą inwencją niż zwykli gównofotograficze. Prezenterzy robią zdjęcia pokroju:

Zaprezentują specjalnie dla Ciebie każdą rzeźbę, każdy obraz. Oni go nawet pobłogosławią swymi złotymi dłońmi. Macacze natomiast specjalizują się w naśladowaniu pozy wyrzeźbionej postaci (w bezpośrednim sąsiedztwie rzeźby), głaskaniu, lizaniu oraz stymulowaniu marmurowych członków (zwłaszcza członków).

4. Oszczędni
Masz sześć lat i mame i tate zabrali Cię do Paryża? Myślisz: Disnejlend, o raju. Niestety, Twoja matka Grażyna myśli: 40 JURO ZA WEJŚCIE?! I co? I gówno, pójdziesz do Luwru, żeby nie zrozumieć ani słowa z francuskich podpisów (tylko francuskie) i zazdrościć innym dzieciom opasek z uszami myszki Miki. Za to za wejście mame nie zapłaci nawet euro.

5. Niewidzialni
Ci ludzie wiedzą co oglądają i po co przyszli. Tylko, że giną w tłumie idiotów i nie mogą sobie spokojnie pooglądać, bo zawsze wchodzą komuś w kadr.



Jednym z ciekawszych miejsc, które odwiedziliśmy był bulwar Clichy. To właśnie tam znajduje się Moulin Rouge, muzeum erotyki (które następnym razem chcę koniecznie zobaczyć..) oraz Plac Pigalle. Clichy to długi deptak otoczony z obu stron tandetnymi sex shopami, sklepami z pamiątkami i klubami ze striptizem. Mimo wszechobecnego, wciskającego się wszędzie kiczu nie odebrałam Clichy jako odrzucającego miejsca. To właśnie tam zobaczyliśmy erotyczny odpowiednik portu lotów kosmicznych:



oraz dowiedzieliśmy się jak prawidłowo zaparkować sofę:



W wyjątkowy sposób dołączyłam do Michała w bazach danych francuskiej policji. On znalazł się tam po zniknięciu jego portfela, ja po utracie dużej, papierowej torby z absolutnie całą moją bielizną.
Bielizną.
Tak, bielizną.
I teraz wstarczy sobie wyobrazić dwóch dorosłych facetów (w tym groźnie wyglądającego pana policjanta w wielkiej kurtce) próbujących porozmawiać po frangielsku o kradzieży majtek 19-latki, w obecności tejże. Ubezpieczyciel wymaga wyszczególnienia w policyjnym zgłoszeniu wszystkich zaginionych rzeczy. Kurs słówek był pyszny, zwłaszcza jarretelle.


Tak, tak, to małe z tyłu to ta słynna wieża.


Jeśli chcesz zobaczyć cichy, wesoły i na sekundę pozbawiony turystów Paryż to przyjedź tam na Sylwestra. O 23 idź na spacer, naciesz się północą na którymś z pięknych mostów, a potem idź zjeść jakieś fantastyczne ciastko pod pustym Luwrem.

1 Response to "Jeśli chcesz zobaczyć"

inny niż wszyscy Says:

Ubawiłem się setnie czytając szczególnie typy ludzi w luwrze. Bardzo dobra notka polecam i pozdrawiam.

Piotr G.

ps. to prawda

Prześlij komentarz