Student pracujący
Autor: Maj , wtorek, 3 grudnia 2013 02:18
Kiedy zaczęłam szukać pracy myślałam, że jest to dość łatwe i oczywiste zadanie. Załamałam się chyba po około 5-6 CV bez odpowiedzi, dwóch bezowocnych rozmowach kwalifikacyjnych i dwóch dniach próbnych. Kiedy wypełniałam internetowy formularz zgłoszeniowy dla Subway nie miałam większych nadziei. Przyjaciel powiedział mi kiedyś, że tego i tak nikt nigdy nie sprawdza, więc nie spodziewałam się odzewu. Chciałam oczyścić sumienie i usprawiedliwić się, że właściwie zrobiłam wszystko co mogłam. Dzień po wysłaniu formularza dostałam telefon z jednego ze stołecznych sabłejów. Tak oto wstąpiłam w szeregi ludzi w czerwonych koszulkach.
Nie będę rozwodzić się nad tym jak mi się pracuje, z kim i dlaczego. To co jest niesamowite w pracy w takim miejscu, i w ogóle w jakiejkolwiek pracy wymagającej kontaktu z klientem, to uświadomienie sobie jak abstrakcyjne pomysły potrafią mieć w zasadzie normalni ludzie. I bynajmniej nie mam tu na myśli próśb o różne warzywa na dwie różne połówki kanapki. Oto przegląd najlepszych akcji z tego tygodnia:
1. Okropny kocioł, kolejka zakręca za drzwiami. Właśnie napłynęła fala głodnych ludzi i wszyscy chcą zjeść teraz, już, najlepiej największą możliwą kanapkę ze wszystkim co się da. Obsługujemy panią, która bardzo upiera się na mini suba, powtarzając, że chce najmniejszą bułę jaką mamy. Koleżanka przygotowuje go dla niej, ponieważ my, żółtodzioby, nie znamy procedur dla tak małej kanapki. Z kolejki wyłania się następny klient, widać, że taki niezorientowany dość, przyjmuję zamówienie.
M: Dzień dobry, witamy w Subway. Co dla pana?
K: A ja chcę NORMALNĄ kanapkę
M (niewzruszona): Co to znaczy normalna kanapka?
K: Z SANDACZEM.
Wrosłam w podłogę, zamrugałam parokrotnie, po czym jak grzeczny i kulturalny pracownik sektora gastronomicznego zapytałam czy może być z szynką. Możliwe, że lekko zachichotałam.
2. Stoję na warzywach, kolejka jak zwykle. Klient zamawia dużą, 30 centymetrową bułkę. Standardy mówią, że na każdą taką kanapkę przypada po 6 warzyw każdego rodzaju. Oczywiście ludzie lubią brać mniej tego, więcej tamtego i nigdy nie jest to problem. Nawet lubię takich wybrednych, bo mniej się człowiek napracuje nad takim sandwichem w którym jest na przykład tylko pomidor i dużo oliwek.
K:...i do tego proszę jedną ostrą papryczkę.
Maj, jako przykładny pracownik znający standardy łapie mniejszą niż zwykle garstkę jalapenos i rozkłada na kanapce.
K: NIE, NIE TAK. PROSZĘ MI POŁOŻYĆ JEDEN PLASTEREK.
Okeeeeej. Zdejmuję, pozostawiam jedną, samotną papryczkę na trzydziestocentymetrowej powierzchni, polewam sosem i przekrajam. Klijęt nasz pan.
3. Akcja znana właściwie tylko z opowieści.
X: Dzień dobry, witamy w Subway. Co mogę dla pana przygotować?
K: Dzień dobry. Poproszę kanapkę klubową.
Niby mała rzecz, a cieszy. Oczywiście chodziło o Subway Club, ale w naszych zmęczonych głowach nagle zagrali DJ-e, laski zaczęły wywijać tyłkami, a faceci zgonować po kątach. Tak właśnie S Club został u nas oficjalną kanapką melanżu.
To ja też chce kanapkę melanżu, ale obowiązkowo z SANDACZEM!