Blacharskie przepisy: Kurczak "najmniej a'la" KFC
Autor: Maj , sobota, 15 stycznia 2011 23:16
Co prawda mogłabym dzisiaj napisać o teensach w komunikacji miejskiej albo o przygodach z przygotowań studniówkowych, ale mam doła. A na stres najlepsze jest gotowanie. I choć dziś nie zrobiłam tego konkretnego dania, uznałam, że jest ono wystarczająco blacharskie, by rozpocząć tę serię.
Zeszłego lata bardzo długo szukałam idealnego przepisu na prawdziwy przysmak dresów, na marzenie blachary- kurczaka z KFC. Trzeba przyznać, że moje ziomy uwielbiają fast-foody- a KFC to ich zdecydowany faworyt. Co bogatsi chłopcy przyznają się do skrywanej miłości do Burger Kinga, ale jednak restauracje pułkownika Sandersa cieszą się niezmiennie popularnością i zajmują w sercach podwarszawskich dresów miejsce szczególne. Czy to Otwock, czy Wołomin, Błonie czy Grodzisk, bez wyrzutów sumienia nikt tam nie odmówi porcji pikantnych stripsów.
Podczas moich poszukiwań natrafiłam na wiele fałszywych wersji. Tą prawdziwą znalazłam po kilku godzinach przeglądania forów i kulinarnych blogów. Przepis, którego zdecydowałam się użyć jest wersją najbardziej podobną, a jednocześnie możliwą do wykonania dla przeciętnego człowieka (bez gastronomicznej, ciśnieniowej frytownicy w domu..). Nie ma nic wspólnego z płatkami kukurydzianymi ani ciastem naleśnikowym. Dlaczego kurczaka smakującego idealnie tak jak ten z KFC nie da się wykonać w domu? Ponieważ prawidłowe odtworzenie przepisu jest cholernie trudne. Możemy jedynie zbliżyć się do smaku ulubionych stripsów. Czego nam brakuje? Mieszanki przypraw, z której przyrządza się marynatę. Bez tej mieszanki (lub innej, o podobnym składzie- zachęcam do eksperymentowania) nie uzyskamy smaku mięsa, za którym kryje się sukces KFC. Za to możemy dostać taki, na jaki mamy ochotę, próbując na własną rękę stworzyć coś nowego.
Dla gorliwych naśladowców, którzy zechcą zrobić kurczaka najwierniej jak się da mam jedną wskazówkę: zastąpcie podane przeze mnie jajko prawdziwe jajkiem i mlekiem w proszku. Należy wymieszać je z mąką i w ten sposób panierować kurę. Wtedy jedynym używanym płynem jest zimna woda.
Odradzam użycie w tym przepisie innych mięs niż to z piersi. Uwaga: używając mojego sposobu uzyskacie identyczną strukturę panierki. Smak zależy od sporządzonej przez Was marynaty.
Stripsy "najmniej a'la" KFC
- kilka piersi z kurczaka pokrojonych na kawałki pożądanej wielkości (niezbyt grube, żeby przy smażeniu nie pozostały surowe w środku)
- olej do smażenia
- duży talerz obiadowy z mąką
- talerz z jajkiem rozmąconym z odrobiną mleka
- miska z zimną wodą
- jasny sos sojowy
- utłuczone ziarna kolorowego pieprzu
- trochę soku z cytryny
- kilka łyżeczek słodkiego sosu chilli
2. We frytownicy rozgrzewamy olej. Kawałki kurczaka po wyjęciu z marynaty zanurzamy kolejno: na kilka sekund w misce z wodą, następnie w talerzu z jajkiem, a potem dokładnie obtaczamy w mące, by uzyskać grubą warstwę. Omączone stripsy umieszczamy na sitku o dużych oczkach i kilkakrotnie podrzucamy. Cykl zanurzania w naczyniach powtarzamy, skracając tym razem czas moczenia w płynach, a skupiając się na obtaczaniu w mące. Po raz kolejny podrzucamy na sicie.
3. Smażymy do uzyskania złotego koloru. Wyjmujemy na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami. Podczas ociekania przykrywamy stripsy kilkoma ręcznikami również z góry, by pozbyć się możliwie największej ilości tłuszczu.
Efekt wygląda następująco:
ooo nieeeee, a ja tak lubiłam stripsy swego czasu, czy to świadczy o moim blacharstwie (na razie) utajonym? chlip chlip