Z pamiętnika maturzysty: koszmar studniówki

Autor: Maj , niedziela, 23 stycznia 2011 15:25

Przestąpiłam próg podmiejskiego przybytku urody. Pan obsługujący maszynkę i Pan modelujący wielką szczotką uśmiechnęli się do mnie promiennie, a żel na ich włosach błysnął uwodzicielsko. Chuda jak szczapa, spalona sztucznym słońcem dziewczyna umyła mi włosy i oddała je w ręce grubej fryzjerki o stylówie Pocahontas. Cienki głosik wewnątrz mnie krzyczał "Nieeeeeeee!!!", bo byłam umówiona do Pana modelującego wielką szczotką.
Niebawem Pan modelujący musiał dołączyć do Pocahontas, bowiem na mojej głowie powstał wątpliwej urody twór spryskany zylionem warstw lakieru. Głosik wewnątrz mnie zaczął łkać. Po zapłaceniu pół stówy za dwa rodzaje lakieru i trzyczęściową, dziwną fryzurę, ze łzami w oczach wróciłam do domu i szybko umyłam głowę.
To dziwne, dziewczyna z upiętą, nieruchomą górą loczków, którą czesano przede mną, wydawała się być zadowolona. Nie wiem co mi tak nie pasowało..
Studniówka, sama w sobie, okazała się imprezą, na której nie można pić, nie można z niej wyjść, ale za to można za nią zapłacić i posprzątać.

5 Response to "Z pamiętnika maturzysty: koszmar studniówki"

Unknown Says:

A i tak wyglądałaś pięknie, ursynowskie przybytki urody liczą sobie chyba trzy razy tyle, ale to pewnie za ilość wsuwek, bo jak wróciłam do domu wpół do siódmej i próbowałam rozmontować moją fryzurę, doliczyłam się ponad trzydziestu sztuk ;) teraz myślę, że przynajmniej mój look nie doznałby uszczerbku, gdybysmy faktycznie miały skakać z drugiego piętra, wybiwszy wcześniej okno Elsonem

Maj Says:

Rzeczywiście, gdybym przewidziała naszą wielką ucieczkę, za nic nie zniszczyłabym swojej supertrwałej konstrukcji na głowie. Ale obawiam się, że profesor B, mogłaby nie wpuścić mnie na studniówkę. Opary lakieru mogłyby spowodować pożar.

Karolina Pawłowska Says:

I teraz pytanie: czy te, które przyszły w kaskach chciały w nich przyjść czy było im szkoda n-dziesięciu wydanych złotych i nie miały dość jaj by to zmyć?

inny niż wszyscy Says:

Uwielbiam Cię czytać, powinnaś zostać pisarką nie lekarzem.

Ciesze się, że Ci się podobało,

ciesze się, że poprawiłaś komentarze.

hordker Says:

A i tak było zagrożenie pożarem! Ciekawe czy Robin odzyskał swój alkoholowy prezent

Prześlij komentarz